środa, 7 listopada 2012

Rozdział 6. 'It's like wishing for rain as I stand in the desert'

Ron Pope - A drop in the ocean



Dwa dni temu przyjechaliśmy wszyscy do Londynu. Na początku miałam jechać tylko ja i Liam, lecz rodzice również skorzystali z okazji. Zamieszkaliśmy w domku brata. Niestety ostatnie dni były pełne napięcia. Każdy rzadko kiedy się do siebie odzywał. Nadal trzymaliśmy się w atmosferze naszej ostatniej wspólnej kolacji.  Z Harrym od tego czasu nie zamieniłam ani jednego słowa, Danielle jedynie przyszła mnie przeprosić za Liama, a sam Liam... Udawał, że nie istnieję. W sumie takie coś mi bardzo odpowiadało. Właśnie dopinałam moją nową sukienkę. Tak, dzisiaj było rozdanie Brit Awards. Pomimo moich sprzeciwów jednak idę. Nie na darmo w końcu kupiłam tą sukienkę. Za pieniądze Liama, no ale kupiłam. On sam niczego się nie domyślił. Zdecydowałam, że pójdę tam sama. Nie potrzebuję pary. Ubrałam moje szpilki, do torebki włożyłam tusz, fluid, i chusteczki. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Włosy wyprostowałam i lekko natapirowałam, więc spływały mi na ramiona, kryjąc barki. Lekki makijaż jaki nałożyła mi Dan, nadal się trzymał. Wszystko było okej, więc mogłam spokojnie zejść na dół i pokazać się rodzicom. W chodzeniu na tych butach nie było problemu. To,że obcas miały wysoki nie grało roli, były bardzo wygodne.   No więc zeszłam po schodach. Czekali tam na mnie Danielle i rodzice. Od razu przypomniał mi się ostatni bal szkolny. Tylko zamiast Dan stał tam On. On, który był jednym z głównych powodów trzymania pewnego okresu czasu w tajemnicy. Samotnego zmagania się ze słabościami. Nauczyłam się wtedy polegać na sobie, a Jego już nigdy w życiu nie widziałam. I mam nadzieję, że nie zobaczę. Z ciężkim sumieniem kroczyłam dalej. Z sumieniem, które przypominało mi ciągle o ukrytej prawdzie. Ciągle żyłam na kłamstwie, nie wiedząc kiedy mój czas nadejdzie. Kiedy ktoś skróci mój pobyt tutaj. Czy ktoś, zgrywający wrażenie miłego, wrażliwego, kochającego i romantycznego okaże się takim kłamcą ? Takim oszustem, przez którego ciężko będzie iść dalej ? Przecież jego koniec nadszedł. Już go więcej nie ujrzę. Lecz nadal mam obawy, co do ufania ludziom i pozwalania im bardziej poznawać siebie. Nie pozwalam im wejść głębiej niż bym chciała. Trzymam ludzi na dystans. Jestem takim typem samotnika. Grace... Wyjechała stąd, wyrwała się z tej nudnej dziury. Pojechała w imię swojej lepszej przyszłości. Miała swój cel, marzenia i je spełnia. Nic dziwnego, że się nie odzywa. Wolverhampton zostawiła daleko za sobą. Nie mam do niej pretensji. Mam pretensje do siebie, że nie mam żadnego pomysłu na życie.
- Córuś ! Ale ty jesteś piękna ! - z zamyślań wyrwał mnie głos mamy. Uśmiechnęłam się szeroko. Nic innego nie miałam do zaoferowania. Już dawno zapomniałam o słowach typu : "dziekuję", "proszę" i "przepraszam". Daleko mi do ideału córeczki rodziców.
- No no. Tylko nie przyprowadź z tamtąd jakiegoś rozpuszczonego gwiazdorka. Pewnie wszyscy się będą za tobą oglądać - puścił mi oczko.
-Nawet się nie będę starać, aby jakiegoś zaciągnąć - uniosłam lekko kąciki ust.
-No dobra, dobra. Czas się zbierać, bo limuzyna czeka - pogoniła nas Peazer.
-Tylko nie upij się tam za bardzo ! - upomniała mnie mama. No tak, byłam znana z libacji alkocholowych, które zawsze bardzo źle się kończyły. Nie tyle, co dla mnie, lecz bardziej dla wszystkiego, co znajdowało się wokół.
- Ważne, że dam rady wsiąść do naszej limuzyny, a reszta pójdzie już gładko - uśmiechnęłam sie słodko. Czekałam na wybuch matczynej troski i upominania taty.
-Elaine ! - rzekła stanowczym głosem matka. Posłałam im całusa w powietrzu i pobiegłam za Dan. Liam czekał przed ogromną limuzyną. Chłopaki byli już w środku.
-Powiedz mi Dan, czy Niall zabrał ...
-Tak. Przykro mi El.- posłała wpółczujące spojrzenie. Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że on też będzie tam z nimi. Nie mogłam nic poradzić. Mój brat otworzył drzwi, wpuścił Danielle, a przede mną zatrzasnął.No tak, udawał, że mnie nie ma. Dostrzegłam w środku samochodu Harego, który siedział najbliżej drzwi. Chyba zauważył, że też tam stoję i otworzył w końcu czarne drzwi. Zajrzałam do środka. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Przyzwyczaiłam się już do tego. Styles uśmiechnął się blado, lecz ja go zignorowałam. Weszłam tam i usiadłam z boku. Eleanor spojrzała na mnie z wyższością. Zawsze uważała się za lepszą i wykorzystywała sławę swojego chłopaka. On jej nie obchodził, ważne, że pokazywała się z nim publicznie i była w gazetach, internecie.
-Cześć Elaine ! - wypalił Irlandczyk. Tak,jak się spodziewałam. Horan zawsze narobi szumu. Wszyscy spojrzeli w moją stronę. Czułam się niezręcznie.
-Cześć wszystkim - wydukałam. Zmierzyli mnie wzrokiem i wrócili do swoich spraw. Jedynie Josh nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Nie należał do wesołych tego dnia. Był przytłoczony, smutny. Nic dziwnego po tym, jak go potraktowałam. Jedynie Perrie lekko się do mnie uśmiechnęła. Jako jedyna nie przejawiała nienawiści do mnie. W sumie nie znałam jej za dobrze. Jedyne co wiedziałam, to to, że jest w ustawionym związku z Zaynem. Z tego, co słyszałam tonie jest z tego zadowolona. No cóż. Taka praca.

Całą drogę spędziłam na gapieniu się w szybę i podziwiania piękna Londynu. Wszyscy śmiali się, wygłupiali i jedynie ja siedziałam cicho. Tak samo jak Josh. Przyłapałam go na spoglądaniu w moją stronę. Wreszcie dojechaliśmy. Limuzyna stanęłam przed czerwonym dywanem. Widziałam tych wszystkich ludzi wyczekujących w napięciu na to,kto teraz się pojawi. Postanowiłam wszystkich przepuścić. Jako pierwsza wyleciała Eleanor. Wtedy już było słychać jeden wielki pisk. Panna Calder oczywiście nie zaczekała na swojego chłopaka. Wolała jako pierwsza stanąć w świetle reflektorów. Zaraz za nią wyszedł Louis. Chciał do niej podejść,lecz ona poszła dalej kręcąc tyłkiem jakbbyła największą gwiazdą na tej imprezie. Po nich wyszli Zayn i Perrie. Uśmiechali się promiennie jakby byli naprawdę parą. Podeszli do fanów i rozdawali autografy. Widziałam jak Eleanor patrzy z góry na tych wszystkich ludzi. I pomyśleć, że gdyby nie Lou to też by tam stała i piszczała jak reszta. Teraz wyszli Danielle z Liamem. Widziałam, ze Dan chciała się trzymać z tyłu, żeby nie zasłaniać chłopaka, tak jak to zrobiła dziewczyna Louisa. Peazer to naprawdę skromna osoba. Teraz wyszli Niall i Josh i zaczęli machać do fanów. Przyszła kolej na Harrego. Nagle zatrzymał się i popatrzył na mnie.
-No idź - ponaglałam go.
-Bez ciebie nie idę. - szepnął, wziął za rękę i wyciągnął z limuzyny. Próbowałam mu się wyrwać, lecz bez skutku. Cały czas mocno ściskał moją dłoń. Podczas gdy on machał do fanów ja szłam z głową spuszczoną na moje nogi. Słyszałam jak paparazzi wołali nas do zdjęć. W tym omencie chciałam jak najszybciej z tamtąd  zniknąć. Juz miałam dość kłopotów. Nie potrzebuję jeszcze psychofanek życzących mi mojej śmierci. Niestety już za późno. Poczułam na sobie blask fleszy aparatów i komórek, ale także wzrok swojego brata.
- Harry, proszę. Puść mnie już - wyszeptałam do machającego do tłumu nastolatek chłopakowi. Od razu spojrzał na nasze splecione dłonie i speszył sie lekko.
-Tak, już. Przepraszam. - szybkim krokiem ruszyłam czerwonym dywanem i weszłam na salę na której odbywała się ceremonia.

Chłopaki zgarnęli oczywiście statuetki. Stwierdziłam, że już nie jestem im potrzebna i stoję właśnie na zewnątrz czekając na taksówkę.
-Elaine! - ktoś krzyknął.Odwróciłam się. Ujrzałam postać wyłaniającą się z ciemności. PO chwili zdałam sobie sprawę, że był nią Zayn.
-Dlaczego wyszłaś? - zapytał. Stał tuż przede mną. Nie będę ukrywać, że wśród wszystkich chłopaków z zespołu on był tym najprzystojniejszym.
- Nie czułam się tam potrzebna i jestem zmęczona. Więc jeśli pozwolisz, oddalę się - odwróciłam się i ujrzałam zamówioną taksówkę. Niestety nie było mi dane wsiąść do niej, gdyż chłopak pochwycił moją rękę.
-Mnie byłaś potrzebna - wyszeptał i poczułam jak jego usta dotykają moich.


************************

WRÓCIŁAM, PRZEPRASZAM, ŻE KRÓTKI

3 komentarze:

  1. *__* Nooo eeej ona miała być z Joshem, przecież wiesz, że Zayn jest mój! -.- No i co ja mam począć? Rozdział fenomenalny, wiesz, jak się uśmiechnęłam czytając "Bez ciebie nie idę", ahahahahhahaha! Zaraz przypomniał mi się Błaszczykowski i cała reprezentacja Polski! xD A co do rozdziału, jak już pisałam jest świetny! Mam nadzieje, że nie będziemy musieli czekać na kolejny rozdział, aaaaaaaaaaaaaaażżżżżżżżżżżż tak długo. Rozumiem, ze szkoła, ale kobietko chodzisz ze mną do klasy i na niemieckim, wosie, wdż-cie i w-fie, możesz pisac! Zwałaszcza, ze na lekcji, którą wymieniłam jako ostatnią zazwyczaj nie ćwiczysz... Dobra, dobra może teraz... Wenyyyyyyy życzę!
    P.S Przepraszam za szczerość. xD
    JO. :D :* xxx ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ajrehsbrvwrtujdgutbefsbuiyresmnoukdtyul;jilkujtuiylundioyhvynetsbvuykdnyvxxdrtgnsrynfnsbe *____* cuuuudo ; * weny życzę <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję twojego bloga do Versatile Blogger Award :) więcej informacji tu -----> http://nobody-is-a-hero.blogspot.com/2013/03/versatile-blogger-award-no-wiec-moj.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń