czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 4. "So you can hurt, hurt me bad But still I'll raise the flag"


 *Coldplay - Every Teardrop Is A Waterfall

Rozłączyłam się i drżącą ręką odłożyłam komórkę. Przejęty Liam mną wstrząsnął. Ten przepełniony miłością głos, gdy wypowiadał moje imię. Poczułam się jak za dawnych czasów.

*-El, to była szansa mojego życia - powiedział opierając się o moje ramię.
-Li, to nie koniec świata. Zgłosisz się do następnej edycji, dostaniesz drugą szansę i zajdziesz jeszcze dalej- z czułością wypowiedziałam te słowa i pogłaskałam go po głowie.
-Nigdzie nie pójdę- oderwał się od obojczyka i popatrzył mi w oczy. - żadnej drugiej szansy nie bedzie rozumiesz ? - ujął moją twarz w dłonie.
-Zawsze jest druga szansa - położyłam swoje dłonie na jego.*


Opadłam na łóżko i schowałam głowę w poduszkę. Poczułam jak ręce Harrego delikatnie odsłaniają moje włosy.
-Ellie, to był zły pomysł - wyszeptał. Odwróciłam zapłakaną twarz w jego stronę i spojrzłam na niego czerwonymi oczami od płaczu.
-Nie, Harry. Przynajmniej wiem, że coś ze starego Liama jeszcze w nim siedzi - rzekłam i starałam się uśmiechnąć, lecz wyszedł dziwny grymas - Pierwszy raz od dłuższego czasu usłyszałam taki czuły głos.
-Przynajmniej wiesz, że siedzi w nim ta sama osoba, co kiedyś - wyszczerzył żabki, a łzy już wyschnęły - A teraz chodźmy spać - wstał z łóżka i wyłączył światło. Szybko wskoczyłam pod kołdrę. Teraz dopiero zauważyłam, że jest ona jedna i będziemy musieli spać razem. Mnie to osobiście nie przeszkadzało, tylko trochę peszyło i bałąm się, że będę się czuła niezręcznie. W pokoju zrobiło się ciemno i Harry dotarł szybko do łóżka. Po chwili leżeliśmy w ciszy. Przysunęłam się lekko i odwróciłam w jego stronę. Miał zakmnięte oczy. Wyglądał jeszcze słodziej. Objęłam go jedną ręką i położyłam się na jego torsie.
-Dziękuję - powiedziałam.
- za co ?
-Za wszystko. Za to, że zawsze przy mnie jesteś - jeszcze bardziej się wtuliłam. Objął mnie rękoma i pocałowal w czoło. Nagle usłyszałam trzask. Szybko się podniosłam i zeszłam z łóżka. Za nim leżało szkło i kamień. Okno zostało rozbite. Wyjrzałam niezuważalnie przez nie. Stały tam cztery dziewczyny. Spojrzałam jeszcze raz na kamień. Przyczepiona była  kartka. Schyliłam się, aby ją podnieść. Oczywiście było to wyznanie miłosne i nicki z Twitterów. Harry już stał za mną.
- Co to ? - wziął ode mnie kartkę. Czytając uśmiechał się. - No, miło z ich strony.
-Psychofanki - skwitowałam krzyżując ręce. Harry zaśmiał się donośnie. - No co ? Wybacz, ale mi na co dzień nie wybijają szyb kamieniem z kartką z Twitterami.
-Przyzwyczaiłem się - wzruszył ramionami - A po za tym wypadałoby je follownąć - rzekł podchodząc do swojej walizki, którą po chwili rozpiął. Jeszcze raz wyjrzałam za okno. One nadal tam stały. Trochę się wychyliłam, aby im się przyjrzeć.
-To siostra Liama ! - krzyknęła jedna. Szybko się odsunęłam od okna. Tylko nie to.  Nie, to nie ja ! No proszę, zachowajcie to dla siebie !
-Elaine !! Proszę, follownij nas !! Pozdrów Harrego !! - zaczęły się przekrzywikać. Spojrzałąm na Stylesa, który załączał swój laptop. Pochwycił mój wzrok.
-No weź coś zrób - błagałam go. Wzruszył tylko ramionami.
-Nie trzeba było się wychylać - powiedział znów spoglądając na komputer.
-Dzięki - wypowiedziałam sarkastycznie - Nie wiem jak ty, ale ja idę spać - wskoczyłam pod pościel. Zamknęłam powieki i... ciemność.

Poczułam delikatne promienie słoneczne, które grzały moją twarz i prowokowały mnie do otworzenia oczu. Niestety nie potrafiłam odpłynąć spowrotem w objęcia Morfeusza. No więc uchyliłam lekko powieki i próbowałam się podnieść. Umożliwiała mi to ręka. Nie, nie moja ręka. Ręka niejakiego Harrego Stylesa. Uniosłam ją trochę w górę i szybko wyczołagałam się z jego uścisku. Poczułam delikatny powiew na swojej skórze. Spojrzałam na okna, aby zobaczyć czy ktoreś nie jest czasem otwarte. Jedno szczególnie przykuło moją uwagę. To z wielką dziurą po środku i rozsypanym szkłem na samym dole, na podłodze. Po chwili zaczęły do mnie wracać obrazy poprzedniej nocy. Trzask, kamień, okno, fanki. No tak, dzień jak co dzień. Nie ma co. Westchnęłam i podeszłam do mojej torby w poszukiwaniu jakiś ciuchów na zmianę. Po  15 minutach wyszłam z łazienki odświeżona i przebrana. Włosy upięłam w niedbałego koka i zapięłam torbę. Na ostatniej stronie z gazety hotelarskiej napisałam Harremu, że już pojechałam i zaraz zapłacę za szkody. Nie musi się przejmować. Jeszcze raz mu podziękowałam za rozmowę. Nie chciałam pisać sms-a, bo nie chciałam go budzić. Spojrzałam na niego oraz trochę się pochyliłam. Wyglądał jak anioł. Tak bezbronnie. Tak niewinnie. Dałam mu bardzo delikatnego buziaka w policzek i odsunęłam się. Zmarszczył lekko nos i uśmiechnął się we śnie. Aż ciężko mi go było tu tak samego zostawiać.Chwyciałam moją torebkę, torbę podróżną i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na parter i skierowałam się do recepcji. Opowiedziałam wczorajszą historię i zapłaciłam za rozbite okno. Recepcjonista powiedział, że nic się nie stało  i, że często mają takie wypadki gdy są tu gwiazdy. Przeprosiłam i wyszłam z budynku. Podążyłam do auta mamy i zaczęłam odpalać silnik. Za krzakami przy wejściu do hotelu zauważyłam  aparat. Świetnie, jeszcze tego brakowało. Szybko ruszyłam do domu, aby jeszcze bardziej nie narażac się na atak paparazzich.


-Mamo! Już jestem ! - krzyknęłam w progu i postawiłam na ziemi moją torbę. Poczułam wspaniałe zapachy dobiegające z kuchni. - Mm, co tak pachnie ? - zapytałam ściągając buty. Ruszyłam do pomieszczenia z którego czułam mojego ulubionego kurczaka w szpinaku. Zamiast mamy zastałam tam mojego brata. Gdy usłyszał moje kroki odsunął się od garnków i poprawił włosy spadające mu na czoło. Jego oczy rozszerzyły się znacznie widząc mnie tutaj.
-Elaine, ja... - zaczął. Chciał coś powiedzieć, ale najwyraźniej nie potrafił tego z siebie wydusić. Nie umiało mu to przejść przez gardło. - Przepraszam - powiedział stanowczo. Oschle i szybko. To tyle ? Tyle miał mi do powiedzenia? Stłumiona tęsknota uderzyła z nową siłą, nagle rozpalając się znów do czerwoności. Niemożliwe pragnienie, pustka w sercu. Byłam wściekła na siebie za to uczucie. Nie chciałam go, nie chciałam być nielojalna wobec życia, jakie wiodłam przez jakiś czas i zdradzać tego, co udało mi się wybudować - opini na mój temat. Gdybym mogła zrobić coś ze swoim sercem. Bijącym gwałtownie, zdradzieckim sercem. Ponieważ jedyne czego teraz pragnęłam, to rzucić się w ramiona Liama. Próbowałam przestać o nim myśleć, zepchnęłam wszystkie wspomnienia do najciemniejszego zakątka swej pamięci. Wmawiałam sobie, że ta braterska miłość do niego jest martwa i została pogrzebana, zamknięta we wrzuconej na dno oceanu skrzyni, która nie miała już nigdy zostać otwarta. Miałam Harrego. On mi go zastąpił. Cokolwiek znaczyliśmy dla siebie, przestało istnieć. Stał się dla mnie kimś obcym.
- No i tak w ogóle to myślałem nad twoją propozycją i możesz jechać ze mną do Stanów - powiedział krótko i przeczesał ręką swoje włosy.
-Fajnie - ucięłam i poszłam do swojego pokoju.


************

i jest 4 rozdział. Znów krótki, ale nie mam pomysłów. Przepraszam, że tak długo czekaliście ale byłam w Londynie, a tam nie miałam głowy do pisania. Jeśli macie jakieś pomysły na dalszy ciąg zdarzeń to piszcie w komentarzach. Na pewno skorzystam a jest mi to teraz potrzebne :) 

PROSZĘ O KOMENTARZE ! ZAPRASZAJCIE ZNAJOMYCH !

* tak Julia, Coldplay dla ciebie :D

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 3. "I know I have a fickle heart and a bitterness"

Adele - Don't You Remember


-Harry?! Harry ?! - nic. Zero odzewu. Bicie mojego serca momentalnie przyspieszyło. Wiedziałam, że mam nie dzwonić. - Harry ? - wyszeptałam jego imię.
-Głupie zwierzęta - odezwał się. Od razu się uspokoiłam. - Auto jedzie, ale nie ! Bo one muszą przejść - rzekł. Niby kilka słów, ale jak cieszą.
-Wystraszyłeś mnie. Myślałam, że coś się stało- powiedziałam spoglądając w okno. Przebiegły mi przed oczami nasze wspólne chwile.

*- Musisz byc silna- szepnął mi do ucha. Ja wciąż moczyłam jego koszulkę. Ścisnął mnie jeszcze bardziej. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie.
-Ale ja nie potrafię. To nie jest już mój brat. - Wypowiedziałam przez łzy. Znów się na nim zawiodłam, a Harry znów był przy mnie.
-Nie jest już tym samym chłopakiem, którego poznałem w X-Factorze.  - szepnął i pocałował mnie w czubek głowy - Za to ty się nie zmieniłaś.*

- Wszystko w porządku. Muszę kończyć Ellie, zaraz wyjadę z lasu i nie chcę płacić mandatu. Do zobaczenia - rozłączył się.



-Dzień dobry. Jestem umówiona tutaj z Harrym Stylesem. Elaine Ivy Payne - powiedziałam drobnej portierce. je wzrok powędrował od mojej głowy w dół i zaczęła pisać coś w komputerze. Spojrzałam za okno, gdzie stał duży tłum. No tak, wieści szybko się rozchodzą.
-Pokój 213. Pan Styles już na panią czeka. - Rzekła niskim głosem i także popatrzyła w stronę wrzeszczących dziewczyn - Ale chyba pani to wie.
-No tak, dziękuję - podziękowałam i ruszyłam do windy. zatrzymała się ona na drugim piętrze. Wyszłam w poszukiwaniu wskazanego pokoju. 208,209,210. Im bliżej tym byłam coraz bardziej podekscytowana. 211. Czułam takie miłe ciepło w brzuchu.212.  W umyśle potrafiłam odtworzyć zapach jego perfum. 213. Była to Puma. Zapukałam, Słyszałam kroki, ale nikt nie otwierał. Zapukałam ponownie.
-Harry. To ja, Elaine. - szepnęłam w szparę między drzwiami. Wiedziałam, że inaczej mi nie otworzy. Zgrzyt zamka, a po chwili drzwi się otworzyły. Wyjrzała za nie burza loków. Uśmiechnęłam się do niego. Otworzył szerzej. Uderzył we mnie mocny zapach jego wody toaletowej. Puma. Mogłabym tak stać i wdychać, ale podszedł do mnie i wziął w ramiona. Jedną rękę położył na mojej talii, a drugą na szyi i mocno się wtulił. Ja mocno go objęłam, jakbyśmy mieli zginąć.
-Brakowało mi cię. Tęskniłem- wyszeptał w mój obojczyk. Przejechałam swoją dłonią po jego plecach. Odsunęłam lekko głowę, by na niego spojrzeć. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. Jego skóra była gładka jak u niemowlęcia. Mimo tych kilku krostek na twarzy.
-Wejdźmy może do środka - zaproponowałam widząc patrzącą się na nas starszą panią. Pewnie ją zgorszyliśmy.
-Pewnie. Mam zarezerwowany stolik w hotelowej restauracji - powiedział wpuszczając mnie do środka. W pokoju było ciemno. Zasłony były zasłonięte.Nie wpuszczały ani odrobiny światła. Na komodzie świeciła się mała lampka dawając małą poświatę na dwuosobowy pokój. Podeszłam do okna i odsłoniłam trochę materiał. Na ulicy zebrał się tłum skandujących dziewcząt.
-To fanie - odpowiedziałam. Z nienacka podszedł do mnie, przytulił i uniósł do góry. Ujęłam jego twarz w dłonie i patrzyłam wprost na jego zielone tęczówki - Wyładniałeś - uśmiechnęłam się. Nie powiem, że nie podbało mi się to. Wręcz przeciwnie. Urzekał mnie swoją czułością. A przecież byliśmy tylko przyjaciółmi. Za każdym razem łudziłam się, że może mnie pocałuje ale zaraz potem karciłam się w myślach. Takie złudne nadzieje doprowadziły mnie już nie raz do upadku. Ale potem razem z nim, moim Aniołem Stróżem, mogłam spowrotem się podnieść. Tak, nazywam go Aniołem Stróżem. On dobrze o tym wie i nie przeszkadza mu to. Nie miałam jeszcze okazji aby mu podziękować. - A teraz odstaw mnie, bo muszę do łazienki.
-Ależ oczywiście księżniczko. - powiedział i mnie postawił po czym ukłonił się i uśmiechnął szelmowsko. Zaniosłam się śmiechem widząc jego gest i ruszyłam do łazienki. Po załatwieniu swych potrzeb przebrałam bluzkę i założyłam szpilki.
-Więc jak ma cheri ? Idziemy ? - stanął obok mnie i wystawił łokieć, abym mogła go wziąć pod bok. Śmieszył mnie ten widok.

-A pamiętasz jak zaraz po X Factorze wybrałam się z wami do Barcelony ? - zapytałam biorąc kolejny łyk wina, przez które szumiało mi w głowie.
-Tak, a co ? - powiedział w stu procentach trzeźwy. Zaczęłam się śmiać na samo wspomnienie pierwszego dnia w Hiszpani.
- A pamiętasz jak nie zauważyłeś szyby ? - zadałam pytanie przez śmiech. Spojrzał na mnie spod łba. Nie lubił gdy się o tym wspominało.
-Bardzo śmieszne. - mruknął. Lecz zaraz potem się uśmiechnął. Mhm, znalazł ripostę. To się aż czuło na parę metrów. Był taki przewidywalny. - A pamiętasz jak krzyczałem, że Jared Leto jest w telewizji ? - też zaczął się śmiać. Nie lubiłam tego wspomnienia. Taki wstyd przed Liamem, Harrym i ich kumplami. Nieśmiało pokiwałam głową. - To ty tak leciałaś z tej góry, że poślizgnęłaś się przed samym telewizorem - zaczął się znów śmiać. To było takie upokarzające. Zarumieniłam się na to wspomnienie. - Miałem taką polewkę. Zresztą Josh i Mike też. - śmiał się nadal - Och, kocham twoje rumieńce - ukazał swoje dołeczki. A ja jeszcze bardziej się zarumieniłam. Zresztą jak zawsze kiedy je pokazuje.
-A pamiętasz wycieczkę na wodospad Niagara ? - spytałam.
- No ależ oczywiście. A szczególnie ciebie latającą po całym statku - znów dałam mu powód do śmiechu.
-Ej, ta woda była wszędzie - zawstydziłam się lekko.
-Ale kiedy wszyscy ci mówiliśmy, że masz zabrać pelerynę to nie. A potem było : "weźcie mnie stąd! Jestem cała mokra !" - krzyczał na restaurację wymachując dziwnie rękami i próbując mnie naśladowac. Ludzie siędzący przy stołach się dziwnie na nas patrzyli.
-Dobra, już. Pamiętam - znów ciepło na twarzy i te cholerne rumieńce. - Ej, możemy zbierajmy się już. Jestem zmęczona, a jeszcze muszę sobie pokój załatwić. Nie wiedziałam, że wypiję i chciałam od razu jechać do domu. - powiedziałam dopijając wino. On wstał i zawołał kelnera. Zaczęłam wyciągać portfel z torebki lecz poczułam czyjąś rękę na nadgarstku.
-Co ty głupia jesteś ? Chowaj to i żadnego pokoju. Myślisz, że po co go wynająłem ? Żeby samemu spać ? - rzekł. Zawsze był takim gentelmenem. Nigdy mi nie pozwalał za nic płacić. Czasem było to nawet irytujące.
-Harry, daj spokój. Nie będę ci się do łóżka zwalała - nadal się upierałam. W kwestii kolacji nawet nie dyskutowałam, bo wiedziałam,że nie ma o co. I tak by postawił na swoim.
-Nie przeszkadza mi to.
-To dołożę ci się za ten pokój, bo cennik wcale nie jest tani.
-Głupia jesteś ? To ja cię tu ściągnąłem ja za ciebie zapłacę. Nawet nie próbuj prostestować - już chciałam coś pwoiedzieć, lecz przyszedł kelner z terminalem.


Układałam poduszki po swojej stronie łóżka, kiedy z łazienki wyszedł Harry. Miał na sobie tylko bokserki. Szczęka mi opadła na widok jego umięśnionej klaty.  Znów poczułam przypływające ciepło.
-Przypakowałeś - mruknęłam nadal patrząc się na jego sześciopak.
-No trochę. A co ? Podoba ci się ? - poruszył śmiesznie brwiami - Ja wiem, że cię pociągam - zrobiłam minę typu "bitch please" i rzuciłam w niego poduszką, którą akurat trzymałam w ręce. Niestety zdążył ją złapać. -Nadal nie zaprzeczyłaś - zbliżał się do mnie z tą poduszką.
-Może trochę, ale nie oznacza to, że zaraz się na ciebie rzucę - odpowiedziałam mu drwiąco.
-Jakaś dziewczyna nie chce się rzucić na Harrego Stylesa?
-No widzisz, jak ci mówiłam, ja zawsze odstaję - wytknęłam mu język, a on wskoczył na łóżko okładając mnie tą poduszką. Na jego ciele było jeszcze kilka kropel wody, które tylko potęgowały we mnie uczucie pragnące dotknąć jego torsu.
- A teraz tak na poważnie ... Co się stało między tobą a Liamem ? - położył się obok mnie i wsparł na łokciu.
-Zapytałam sie go czy mogę z wami jechać w trasę ... - szepnęłam.
- To wszystko jasne. - mruknął.
-Co masz na myśli ? - zapytałam zdezorientowana.
-Za każdym razem gdy pytasz o coś Liama to on wpada w szał. Dziwne, że tylko w Twoim towarzystwie - powiedział patrząc się w jakiś niezidentyfikowany dla mnie punkt.
-Zacznij mówić od rzeczy - przewróciłam oczami.
-Nie wiem, co ty z nim robisz, ale jak jest ze mną, to rozmawia o tobie bardzo spokojnie. Jak jest mu smutno ogląda zdjęcia wasze, twoje. Opowiada o dzieciństwie - wtedy czas już się dla mnie zatrzymał. Harry świdrował mnie wzrokiem, a ja ? Ja nie potrafiłam uwierzyć, że on sie tak zachowuje, że tęskni. Miło, że w ogóle ma moje zdjęcia. Ale... Chwila. Ten bezduszny i okropny Liam rozklejał się nad naszymi zdjęciami ? Nie, coś jest nie halo. Nie ukrywam, ze zrobiło mi się przykro, że przed kumplami pokazuje kochanego braciszka, a w domu staje się wręcz tyranem. Miło przynajmniej, że problemy rodzinne zostają problemami rodzinnymi i nie wynosi tego w swój świat showbiznesu.
- El, czy ty mnie słuchasz ? - na ziemię sprowadził mnie głos Stylesa, który przerwał swój monolog widząc, że myślami jestem daleko od Stafford.
- Czy mógłbyś powtórzyć? - uśmiechnęłam się lekko.
-Mówię, że gdy ciebie nie ma jest prawdziwym Liamem, ale kiedy stajesz mu na drodze zamienia się w  tego złego brata bliźniaka - przekręcił się na plecy i zaczął zastanawiać. Zawsze marszczył brwi, gdy to robił. Jego mowę ciała znałam już na pamięć. Była bardzo przewidywalna.
-Może masz rację. - zrobiłam to samo co on. Teraz podziwiam sufit pokoju i czekałam aż Haz zaszczyci mnie swoim genialnym pomysłem, który roi się w jego głowie.
-Skoro gdy cię widzi to dostaje szału, to co by zrobił gdybyś z nim rozmawiała, ale on by cię nie widział ? - dał upust swojej wyobraźni.
- Zrobimy coś takiego jak randka w ciemno ? Postawimy parawan ? - zaczęłam się śmiać z jego pomysłu. Był inteligentny i błyskotliwy, a jak palnął coś głupiego to tylko po pijaku. Lecz tym razem był trzeźwy.
- Zadzwonisz do niego geniuszu - powiedział patrząc na mnie jak a skończoną idiotkę. Bo tak się czułam. Alkochol robi swoje, że też ja na to nie wpadłam. Podparł się łokciami i zaczął błądzić wzrokiem po pokoju. W końcu wyciągnął jędną rękę w moją stronę. Chwycił telefon, który leżał po mojej lewej.
-Ej, co ty robisz ? - chciałam mu wyrwać moją komórkę, lecz on odpychał mnie ręką. - Jeśli robisz to, co myślę to wiedz, że nie mam zamiaru z nim rozmawiać ! - wrzasnęłam, widząc jak stuka po ekranie mojego telefonu.
-Przykro mi, już za późno - rzekł przykładając mi go do ucha. Chciałam się rozłączyć, lecz po drugim sygnale odebrał.
-Elaine ? - zapytał trochę niepewnie. Zamarłam. Pierwszy raz od dłuższego czasu był czymś przejęty. - Czy coś się stało ? Ja cię przepraszam za dzisiaj, ale... - nadal się nie odzywałam. On mnie przepraszał. Do oczu napłynęły łzy, a serce się ścisnęło. W brzuchu powstał ogromny kokon z motylami, które za wszelką cenę chciały się uwolnić. - El, jesteś tam ? Co się stało ?
-Liam... Ja... - poczułam jak moje policzki robią się mokre.




*****************************
TAK WIEM. ZNOWU KRÓTKI ! NO I MIAŁ BYĆ DODANY WCZORAJ, ALE ZE WZGLĘDU NA PRZYGOTOWANIA DO TURNIEJU NIE MIAŁAM CZASU, ALE I TAK SIĘ OPŁACAŁO BO MAMY III MIEJSCE !!! ALE SIĘ JARAM. A TERAZ NA POWAŻNIE :  CHCĘ PODZIĘKOWAĆ ZA TE MIŁE, DOPROWADZAJĄCE MNIE DO PŁACZU KOMENTARZE. JESTEŚCIE NIESAMOWICI. CIESZĘ SIĘ, ŻE WAM SIĘ PODOBA. WEJŚĆ JEST PRAWIE 300 A KOMENTARZY LEDWIE 12 NA 3 POSTY. PROSZĘ, JEŻELI CZYTACIE, KOMENTUJCIE. MOTYWUJE MNIE TO DO DALSZEGO DZIAŁANIA I UMILANIA WAM CZASU TYM BEZNADZIEJNYM OPOWIADANIEM, A SZCZEGÓLNIE TEN ROZDZIAŁ. (NIE PODOBA MI SIĘ ) NO WIĘC NA KONIEC, DZIĘKUJĘ :
-PAT - za te szczere opinie na temat rozdziałów, na prawdę serce się cieszy gdy to czytam, fajnie, że tak bardzo to wszystko przeżywasz, bo o to mi chodziło, o wzruszanie ludzi.
-CROCODILLE - dziękuję, że podoba ci się mój styl, gdyż ja uważam go za przeciętny
-MAGDA - ja widzisz, Harremu nic nie jest, więc możesz być spokojna
-GATI - kochanie, ty wiesz, co ja ci pisałam. Dziękuję ci z całego serca, że tak ci się to podoba i życzę, abyś rozwiązała swoje problemy no i szybkiego powrotu do pisania, wzruszasz mnie i ty dobrze o tym wiesz xxxx <3
-JULIA -  debilu ty jeden ! twoje wiadomości na fejsie dotyczyły tylko jednego : kiedy będzie nowy rozdział, a w szkole to już w ogóle nie dało się z tobą przeżyć. Jednak mimo to, dziękuję ci za wsparcie, za chęć rozczesywania mojego afro, kupna długopisów, robienia notatek,  zadań domowych. po prostu za wszystko kochanie <3



JEŚLI CHCESZ SIĘ ZNALEŹĆ NA TEJ LIŚCIE DODAJ KOMENTARZ, A NA PEWNO CI PODZIĘKUJĘ ( NIE ZAPOMNIJ O IMIENIU, ŻEBYM WIEDZIAŁA KOMU NAPISAĆ)

JEŚLI CHCECIE BYC INFORMOWANI O ROZDZIAŁACH NAPISZCIE DO MNIE LUB ZOSTAWCIE NICK W KOMENTARZU !
DZIĘKUJĘ, DOBREJ NOCY ŻYCZĘ .

@neel_xoxo

wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 2. "We been in the dark for way too long, But when we turn around we see light shine through the haze"


Ruszyłam po schodach na górę. Cieszyłam się na to spotkanie. Strasznie brakowało mi go. Te słodkie oczy po prostu hipnotyzują, loczki są takie miękkie, a dołeczki ... Najsłodsza rzecz jakąkolwiek widziałam. Elaine, przestań fantazjować o swoim przyjacielu. Ledwo weszłam do pokoju i dostałam smsa. Szybkim ruchem odblokowałam komórkę i spojrzałam na nadawcę. Był to Harry. Na samą myśl czułam motyle w brzuchu. Czy ja się zakochałam ? Nie. Po prostu cieszę się na spotkanie. Chyba. Przysłał mi adres hotelu i napisał, że juz wychodzi z domu. Poszukałam jakieś większej torby i wrzuciłam to świeże ciuchy na przebranie, kosmetyki. Gdy byłam już spakowana ubrałam na siebie czarne rurki, biały T-shirt i ciemne trampki. Gotowa ruszyłam do drzwi.
-Cześć mamo ! - rzuciłam.
-No cześć, cześć. Baw się dobrze ! - krzyknęła z kuchni. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z domu. Wyciągnęłam kluczyki z torebki i otowrzyłam nimi auto. Do bagażnika wrzuciłam torbę z ubraniami, akiedy chciałam już wsiąść, na podjazd wjechał samochód. Wysiadł z niego Liam.
-Gdzie jedziesz ? - zapytał. Raczej zażądał odpowiedzi. Wszystko się we mnie gotowało, jakbym zaraz miała wybuchnąć jak wulkan. Jego bezczelność była nie do zniesienia.
-Nie ważne- odrzekłam tępo wpatrując się w jego rysy twarzy. Zaczął zmniejszać odległośc między nami. Szybko chwyciłam za klamkę bojąc się tego, że odkryje dokąd zamierzam się udać. Nie pragnę kolejnej kłótni. Już miałam otwierać lecz przerwał mi to ścisk na moim nadgarstku.
-Pytam się gdzie jedziesz ? - zmienił swój ton na bardziej ostrzejszy. Brakuje mi tego kochanego Liama. Szkoda, że pokazuje go tylko przed kamerami. Nie potrafię go już nazwać moim bratem, a jednak tęsknię za nim gdy go nie ma.
-Nie twój interes - odburknęłam. Do moich oczu cisnęły się łzy. Każda nasza bliższa konfrontacja kończy się strumieniami po cichu wylewanych przeze mnie łez. Szybko otworzyła drzwi, a jego palce wciąż znajdowały się zaciśnięte na mojej ręce. Wyrwałam mu się szybko i potarłam piękące miejsce przy dłoni. Zostawił czerwony ślad swoich palców. Chcę spowrotem mojego Liama. Nie chcę ukrywać przyjaźni z jego przyjacielem. Gdy nie ma go w domu, czuję pustkę lecz gdy z nów się pojawia jest jeszcze gorzej. Wsiadłam wreszcie do czarnego Audi mamy. Położyłam na fotelu obok torebkę i drżącymi rękoma próbowałam włożyć kluczyki do stacyjki. W końcu mi sie udało, a łzy się uwolniły. Zaczęły spływać jedna po drugiej. Na nie szczęście widział to mój brat i patrzył w moją stronę otępiałym wzrokiem. Szybko nacisnęłam pedał gazu i wyjechałam na ulicę. Po kilku minutach łzy wyschnęły, a ja zjechałam na pobocze. Popłakałam się przy Liamie. Jak mogło do tego dojść ? Ja już naprawdę nie wytrzymuję tego napięcia między nami. Rodzice też nie. Uspokoiłam się i wystukałam w nawigacji adres hotelu. Spojrzałam na zaegarek.  Była dopiero 5. Z racji tego, że zostało mi dużo czasu do umówionej godziny, postanowiłam zjechać do McDonalda. Zaparkowałam samochód i udałam się do restauracji. Nie było wielkiej kolejki, więc zamówiłam sobie sałatkę i sok pomarńczowy. Po chwili siedziałam w kącie i delekotwałam się jedzeniem. Sięgnęłam po komórkę do torebki. Spojrzałam na wyświetlacz.  No tak, miałam wyłączony głos. 4 nieodebrane: Liam, Liam, Harry, Liam. 6 wiadmomości tekstowych. Liam : "Przepraszm", Liam: " El, proszę oddzwoń", Harry : "jesteś w drodze ?", mama: " Wiem, że to nie mój interes, ale co zaszło między tobą a Liamem?", Liam: "Zadzwoń", Grace: Jestem na miejscu. Jest świetnie. Brakuje mi cię. Pozdrowienia z USA."
Poczułam dziwne ciepło w brzuchu czytając wiadomości od Liama. Może coś do niego w końcu dotarło ? Bądź mama go namówiła. Czyżby widok płaczącej mnie nagle go nawrócił ? Może uda się jakoś uratować wakacyjne plany ? Bardzo bym chciała do niego zadzwonić i powiedzieć jak bardzo go kocham. Postanowiłam odpisac tylko Grace. Napisałam, że cieszę się,że jej się podobai bardzo za nią tęsknię. Odłożyłam telefon na bok i wróciłam do pałaszowania mojej sałatki. Nagle poczułam nieodpartą chęć porozmawiania ze Stylesem. Obracałam w rękach komórkę zastanawiając się czy zadzwonić, czy nie. W końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi, trzeci. To bez sensu. Przecież on prowadzi auto. Jeszcze coś się stanie. Już chciałam się rozłączyć...
-No, nareszcie zadzwoniłaś. Już się bałem - w słuchawce odezwał się jego niski głos. Był lekiem na moje nerwy. Gdy go słuchałam wszystko znów wracało do normy.
-Właśnie siedzę w maku i widzę, że dzwoniłeś - powiedziałam. Grzebałam w sałatce widelcem. Po co do niego dzwoniłąm w ogóle ? Żeby powiedzieć, że siedzę w McDonaldzie ? Chyba wreszcie muszę się przyznać, że kręci mnie barwa jego głosu i sposób w jaki mówi. Tak czule i ciepło.
- Żarłok - zaśmiałąm się na to słowo.- Ja już mam ponad połowę drogi za sobą. Już nie umiem się doczekać aż cię zobaczę - wręcz czułam, że się uśmiecha. Moje uczucie do tego chłopaka z każdą minutą coraz bardziej wzrastało. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie jakby to było wczoraj.

-Hej, El! To jest nasz zespół ! Oni są niesamowici ! - krzyczał mi Liam do ucha. Ja tylko się uśmiechałam trzymając go w tali. Nie wierzyłam, że mój kochany brat znów jest tutaj. Tutaj, czyli w X-Factorze.
-No Liam. A mówiłeś, że nie masz dziewczyny- powiedział chłopak z przydługimi brązowymi włosami. Zaczęłam się śmiać tak głośno, że chyba słyszało mnie całe studio. Reszta chłopaków stała z wyczekującymi od Liama odpowiedzi minami.
- No co ? Nie wspominałeś o niej - rzekł trochę zdezorientowany chłopak.
-Louis, idioto. To jest moja siostra - rzekł poirytowany Liam. Wszyscy zaczęli się śmiać i po kolei przedstawiać. Najpierw był Louis. Następny był Zayn. Chłopak o brązowych oczach i ślicznym uśmiechu. Po nim moją rękę uścisnął blondasek o krzywych zębach - Niall. Na koniec przedstawił się lokaty chłopak, Harry. Zamiast uścisnąć moją dłoń przytulił mnie bardzo mocno. Do moich nozdrzy dostał się intensywny zapach perfum. Gdy się oderwałam ukazał rząd bielusieńkich zębów. Moją uwagę przykuły zielone oczka, które były wpatrzone we mnie. Odwzajemniłam uśmiech i stanęłam przy boku brata.

Wtedy już wiedziałam, że Hazza i ja będziemy blisko. Nagle w słuchawce usłyszałam pisk opon...
-Cholera!- krzyk Harrego.



**************************


TAK. WIEM. KRÓTKI !  no ale cóż. 200 wejść to nie mało. I dziękuję za komentarze, a szczególnie PAT ;D bardzo ucieszył mnie twój komentarz i oby takich więcej :) Jeżeli są błędy to przepraszam, ale dodaję to szybko żeby  było, bo zaraz znów wychodzę. Postaram się dodać 3 w jak najbliższym czasie, co niestety uniemożliwiają mi ostatnie problemy. Pech mnie prześladuje. A wczoraj z biletem to już w ogóle. PROSZĘ O KOMENTARZE ! POLECAJCIE ZNAJOMYM !